Edukacja wczesnoszkolna w nauczaniu zdalnym wywiad z Barbarą Ponicką z PSP nr 5 w Opolu

 

TK: Zdalna praca w nauczaniu początkowym jest nieprawdopodobnym wyzwaniem. Wszak dla tych najmłodszych uczniów pierwsza nauczycielka jest niczym druga mama. Tak sobie myślę, że taka rozłąka na zdalne nauczanie musiała być trudna zarówno dla nich, jak i dla pani – zgadza się?

BP: Zdalne nauczanie było ogromnym wyzwaniem, które niosło ze sobą sporo kłopotów.
W edukacji wczesnoszkolnej najważniejszy był aspekt psychologiczny, związany z relacjami, ponieważ im uczeń jest młodszy tym edukacja bardziej bazuje na relacji mistrz-uczeń, czyli nauczyciel-dziecko i na pewno nam tego ogromnie brakowało. Szczerze mówiąc ja zaczęłam przygodę z edukacją zdalną zanim pojawiła się ona jeszcze systemowo, właśnie po to, aby nie zgubić relacji. Żeby dzieci miały poczucie, że pomimo, iż są zamknięte w domach, nadal mają kontakt ze mną i ze sobą nawzajem. Tak naprawdę moje doświadczenia z różnymi programami do edukacji zdalnej zaczęły się od doświadczeń wychowawczych i od spotkań takich typowo luźnych: „Co u Ciebie słychać?”, „Co robisz w domu?”, „O czym chciałbyś porozmawiać?”. Umawiałam również dzieci ze sobą, aby nadal czuły wspólnotę klasy.

TK: Jak przekazać zdalnie tak małym dzieciom takie umiejętności jak poprawne pisanie, czy liczenie i zdołać skupić ich uwagę? Ma Pani jakieś swoje sprawdzone metody, które
z perspektywy czasu widzi Pani, że okazały się skuteczne?

BP: Zaczęłam od kontaktu dzieci ze sobą i pytałam znajomych, pracujących w korporacjach na jakich programach najlepiej im się pracuje w grupach zdalnie. Trafiłam w ten sposób na Microsoft Teams i od tego moje dzieci zaczęły. Ten program w ciągu tych dwóch lat pandemii ogromnie się rozbudował i trzeba powiedzieć, że Microsoft stanął na wysokości zadania. Muszę też powiedzieć, że zarówno w MS Teams, jak i Google Classroom, bo wiele szkół używało także tej platformy do edukacji zdalnej, widzę bardzo duży potencjał, jeżeli chodzi
o wykorzystywanie ich nadal, w momencie kiedy wróciliśmy do stacjonarnego trybu nauczania w szkole. Uskuteczniałam to już w zeszłym roku, z moją ówczesną trzecią klasą, prowadziliśmy projekt, który dzieci omawiały, tworzyły, kończyły zdalnie z domu, łącząc się przez Teams i przesyłając sobie dokumenty, materiały. Uczniowie z trzeciej klasy jak najbardziej sobie z tym radzili. Jest też bardzo wiele aplikacji oraz różnych platform, na których za równo możemy korzystać z gotowych ćwiczeń, jak i tworzyć swoje. Taką platformą jest np. Wordwall, która bezpłatnie umożliwia wykorzystanie kilku szablonów, ale można korzystać też z bazy materiałów tworzonej przez nauczycieli w różnych językach. Bezpłatną platformą, która ma bardzo ładną szatę graficzną i pomaga nam w edukacji językowej jest PisuPisu.pl, czy też Matzoo – strona znana z dobrze podzielonych ćwiczeń blokami oraz poziomami i na pewno uprzyjemnia ćwiczenie chociażby tabliczki mnożenia. Dodatkowo mamy również sporo anglojęzycznych stron edukacyjnych, jak np. abcya.com – jest to portal angielski, podzielony na klasy i oczywiście tam część zadań będzie trudna do zrobienia przez dzieci, ponieważ jest po angielsku, ale mamy tam kilka konkretnych odnośników, tzw. skills, które uczą nas logicznego myślenia i to są świetnie przygotowane graficznie gry, które wcale nie ustępują za bardzo grą, które dzieci znają i lubią grać na co dzień.

TK: W jaki sposób wygląda taka przykładowa e-lekcja z nauczania początkowego?

BP: Nie ukrywam, że lekcja wyglądała bardzo różnie (śmiech). Wszystko zależało od dnia oraz stanu skupienia moich dzieciaków. Tu trzeba powiedzieć jasno, że każdemu uczniowi, bez względu na wiek, trudniej jest skoncentrować się podczas lekcji on-line. Mamy bardzo wiele rozpraszaczy w domu. Drugą kwestią jest to, że ja nie jestem w stanie zapanować nad tym czy dziecko na pewno wykonuje to, o co je prosiłam. Takie były realia. Stąd moje lekcje wyglądały różnie. Najczęściej zaczynałam od witania się z dziećmi, tak, żeby każde z nich mogło usłyszeć swój głos nawzajem i, żeby mogły się zobaczyć, jeżeli tylko dysponowały kamerami, aby mogli poczuć, że są grupą. Z drugiej strony ja miałam wówczas pewność, że dziecku działa kamera, mikrofon i, że mam z nim łączność. Pracowałam bardzo często na materiałach multimedialnych związanych z ćwiczeniami, książkami, które mamy, bo nie ukrywam, że pomimo, iż nie jestem ich wielką fanką, to podczas edukacji zdalnej były taką naszą opoką, ponieważ nie każdy rodzic może wydrukować dziecku materiały i nie każde dziecko pisze na tyle w zeszycie, żeby potem można było na tym bazować. Dodatkowo umożliwiałam uczniom kontrolę nad moim ekranem i wyglądało to tak, że cała klasa wykonywała ćwiczenie w swoim zeszycie ćwiczeń, a dziecko, które podeszło do przysłowiowej tablicy pracowało na moim ekranie, uzupełniając dane zadanie. Często dzieliłam też dzieci na grupy, żeby podyskutowały na jakiś temat lub wykonały wspólnie zadanie i MS Teams również to umożliwiał poprzez tzw. breakout rooms. Ponieważ są to jednak dzieci młodsze to skracałam lekcję do 30 minut, aby nie spędzały aż tak długiego czasu przed ekranem komputera, a następnie te rzeczy, które wiedziałam, że będą w stanie zrobić samodzielnie zadawałam im do pracy samodzielnej (na ok. 10 minut). To mogło być np. przepisanie tekstu z podręcznika lub w przypadku pierwszaków pisanie literek w zeszycie do kaligrafii. Po wykonaniu zadania uczniowie mieli przerwę i tu zawsze zwracałam się
z prośbą do rodziców, żeby podczas przerw nie wykorzystywać tego czasu na granie na smartfonach, tylko, aby to był czas na oddech – wyjście na balkon, zjedzenie śniadania, pobawienie się klockami. Następne zajęcia najczęściej zaczynaliśmy od sprawdzenia tego, co uczniowie zrobili samodzielnie. Zdarzało się także, że prosiłam rodziców, aby przesłali mi zdjęcie wykonanego przez dziecko zadania. Tak, żebym nie tylko miała kontrolę, ale również mogła przekazać na co mają zwracać uwagę, co poprawić.

TK: Nauczanie zdalne już chyba samo przez siebie było lekcją informatyki dla uczniów,
a jakie jeszcze inne umiejętności dzieciaki mogą przysposobić zdalnie?

BP: Z jednej strony nauczanie zdalne było samo w sobie lekcją informatyki, ale to też zależy od tego jak bardzo nauczyciel wykorzystał tę szansę. Nauczanie zdalne było kryzysem dla nas nauczycieli, ale z drugiej strony było niesamowitą szansą edukacyjną, ponieważ już w tej chwili wiele zawodów opiera się, chociaż częściowo, o pracę zdalną, w tym także w zespole. Mieliśmy zatem szansę, która wcześniej się nie przydarzyła na to, aby pokazać dzieciakom,
że naprawdę można w taki sposób efektywnie pracować. Poza umiejętnościami typowo
w zakresie Technologii Informatycznej dzieciaki zyskały również cały szereg kompetencji.
Od umiejętności językowych, wyszukiwania informacji, po logiczne myślenie i samodzielność, co na pewno bardzo wiele im dało.

TK: Jakie wskazówki, rady przekazałaby Pani nauczycielom, którzy dopiero rozpoczynają swoją pracę w edukacji? Czy Pani sama wzoruje się, podgląda kolegów i koleżanki „po fachu”?

BP: Zacznę może od końca – czy podglądam i wzoruję się na koleżankach oraz kolegach nauczycielach? Oczywiście, że tak. Nasz zawód jest bardzo specyficzny i myślę, że raczej nie znajdziemy w naszym gronie osób, które powiedzą: „Nie pokażę ci tego”, „Nie wyjaśnię ci tego”, bo my nawzajem od siebie uczymy się najwięcej. Jeżeli wiem, że coś mi działa albo znalazłam coś fajnego od razu dzielę się tym z koleżankami, a one ze mną. Nie ukrywam, że nie mam jednej, czy dwóch osób, które są moimi edukacyjnymi guru, jeżeli myślimy o jakichś blogerach. Jak najbardziej podpatruję to, co robią, ale zachowuję w tym swoją wiedzę
i zamysł edukacyjny, to, co chcę osiągnąć. A co chciałabym powiedzieć początkującym nauczycielom? Nie bójcie się pytać, szukajcie, nie zadowalajcie się rzeczami takimi byle jakimi. Najkrótsza i najłatwiejsza droga nie zawsze jest tą właściwą. Poza tym bardzo wiele instytucji w nauczaniu zdalnym otworzyło się na nas i wiele rzeczy możemy osiągnąć bezpłatnie – oczywiście, jeżeli mówimy o finansach, bo nasz czas też jest jakimś wkładem. Więc poświęcając tylko swój czas możecie bardzo wiele się nauczyć i korzystać z różnych programów, takich jak chociażby te od Microsoftu, z których ja również skorzystałam –
np. Microsoft Innovative Educator Expert, czy Microsoft Trainer. Zachęcam Was do tego, ponieważ ogromnie poszerza to horyzonty. Programy Flipgrid, czy Skype In the Classroom pomagają z kolei w kontaktach międzynarodowych ludzi z branży edukacji i pokazują Wam, że edukacja w Polsce, która nie zawsze jest nowoczesna i nie zawsze idzie z duchem czasu, która zderza się z milionem kłopotów, może i tak wychodzić naprzód dzieciakom, może się zmieniać, bo to wy ją zmieniacie.