Nauczanie zdalne okiem psychologa – wywiad z Magdaleną Tempczyk z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego Pro Liberis Silesiae w Opolu
Wywiad z Magdaleną Tempczyk, psychologiem w Zespole Szkolno-Przedszkolnym Pro Liberis Silesiae w Opolu o roli psychologa w nauczaniu zdalnym
Prowadzący wywiad: Michał Cebula
MC: Dzisiaj moim i Państwa gościem jest pani Magdalena Tempczyk. Jest to pani psycholog pracująca przy szkole podstawowej Pro Liberis Silesiae w Malinie. Dzień dobry.
MT: Tak. Dzień dobry.
MC: Jakie są Pani wstępne, może pierwsze przemyślenia na temat nauczania zdalnego. Wszystko poszło tak jak miało czy jednak niekoniecznie?
MT: Z pewnością podczas nauczania zdalnego, tak nauczyciele jak i uczniowie, poradzili sobie naprawdę bardzo dobrze moim zdaniem. Po pierwszym momencie szoku, w którym trudno było się ogarnąć, udało nam się jakoś zorganizować. Drugi lockdown i drugie zamknięcie szkół zdecydowanie już lepiej wyszło, dużo lepiej nauczyciele i uczniowie byli przygotowani. Natomiast nie da się ukryć, że nauczanie zdalne przyniosło dużo szkód w nauczaniu i dużo szkód w rozwoju ogólnie młodzieży i małych dzieci.
MC: Czym różnią się uczniowie sprzed nauczania zdalnego i ci po nauczaniu zdalnym?
MT: Uczniowie sprzed nauczania zdalnego, zdecydowanie nie lubili szkoły, więc pierwsza rzecz, która się mocno w oczy rzuca to to, że teraz uczniowie bardzo cieszą się z tego, że mogą do szkoły chodzić. Natomiast zdecydowanie też jest tak, że uczniowie przed pandemią dużo lepiej radzili sobie z emocjami, dużo lepiej radzili sobie z dostrajaniem się do wymogów sytuacji, natomiast uczniowie po nauczaniu zdalnym, to są uczniowie którzy mają duże trudności z zapanowaniem nad własnymi emocjami, duże trudności z tym, żeby radzić sobie z wymaganiami pracy w grupie i obserwujemy też u tych uczniów duże trudności w tej chwili z pamięcią, duże trudności ze spostrzeganiem, duże trudności z koncentracją uwagi i pojawiają się też trudności związane z relacjami z innymi.
MC: Kłopoty w nauce to wszystko, co zostało uczniom, w ogóle dzieciom, po pandemii, po tym nauczaniu zdalnym?
MT: Nie wszystko. Natomiast widzimy rzeczywiście wzrost trudności w nauce związanych z trudnościami w naucze czytania, pisania, liczenia. Wręcz możemy mówić o pseudodyslekjsi, pseudodyskalkulii, pseudodysortografi. Dlaczego pseudo? Dlatego, że one wynikają nie z zaburzeń wrodzonych, ale wynikają z braku odpowiedniego treningu. To wpłynęło na to, że w tej chwili w klasach drugich, w klasach trzecich nadal jest bardzo duża liczba dzieciaków, które mają kłopoty z czytaniem. Coś, co w czasach przed nauczaniem zdalnym nie było tak mocno widoczne. Jeżeli chodzi o matematykę. Nauczanie matematyki w taki sposób, że nauczyciel siedzi przed komputerem i nie widzi jak pracują uczniowie, nie widzi tempa pracy, powoduje że on podaje uczniom temat w taki sposób, który sam uzna za odpowiedni. Uczniowie często nie pytali, jeżeli czegoś nie rozumieli. Nawarstwiły się trudności w uczeniu się matematyki, bo coś niezrozumiane, następna rzecz jest niezrozumiana. Trudności było coraz więcej i pojawiło się bardzo dużo zaburzeń emocjonalnych związanych teraz z uczeniem się matematyki. Więc objawy mamy takie jak przy dyskalkulii, natomiast będziemy tutaj mówić o pseudodyskalkulii, a nie o takim klasycznym zaburzeniu. Jeżeli natomiast chodzi o ortografię – problemem jest to, że uczniowie nie czytają. Jeżeli nie czytają i zadanie ortograficzne traktują po macoszemu, objawia się to tym, że ilość błędów jest rzeczywiście bardzo duża.
MC: W takim razie co, Pani zdaniem, zrobiona z tym, żeby jak najbardziej ograniczyć te negatywne skutki nauczania zdalnego u dzieci?
MT: Dużym problemem w nauczaniu zdalnym jest też to, było to, że uczniowie nie potrafią się uczyć. Model szkoły, który był wcześniej polegał na takim wyłożeniu uczniom wiedzy, uczniowie mieli na pamięć się nauczyć, przyjść i zaliczyć daną partię materiału. W nauczaniu zdalnym to nie działa. Uczniowie musieli sami organizować sobie to, w jaki sposób mają się uczyć i to był bardzo duży problem.Więc nauczanie zdalne też pokazało, na co my jako pracownicy szkoły, nauczyciele musimy zwrócić uwagę żeby dzieciakom było łatwiej. W szkole, w której ja pracuję wprowadziliśmy zajęcia z technik uczenia się. Techniki uczenia się muszą też poznać rodzice dlatego, że rodzice też myślą o uczeniu się w taki sposób „weź podręcznik, przeczytaj, naucz się na pamięć, nie musisz rozumieć i nie ważne czy to działa, czy nie” więc do tych technik uczenia się trzeba wciągnąć nauczycieli, którzy muszą poznać. Musimy wciągnąć rodziców i uczniów. To u siebie w szkole staramy się wprowadzić w tym momencie i powiem, że z dobrym skutkiem. Uczniowie są bardzo aktywni na tych zajęciach i z dużą ciekawością do tego podchodzą, czekają na te zajęcia i też mają takie poczucie, że nie każda technika uczenia się pasuje do każdego ucznia. Każdy musi znaleźć swoją, więc też uczymy ich eksperymentowania, szukania, wyjścia z tego pruskiego modelu szkoły, który niestety nie przystaje do obecnej rzeczywistości. Koncentrujemy się też na tym, żeby uczniowie potrafili selekcjonować wiedzę, wybierać najważniejsze rzeczy, żeby potrafili też uczniowie decydować czy fakty, które znajdują na przykład w internecie to są fakenewsy czy to są informacje, które nie mają pokrycia jakiegoś naukowego czy to są rzeczy, na których będzie można się oprzeć. Więc też uczymy krytycznego spojrzenia na informacje, które uczniowie dostają, czy których mogą sami poszukać. I to jest wartość dodana nauczania zdalnego. Bo to jest rzecz, na którą wcześniej, mam wrażenie, w edukacji nie zwracaliśmy uwagi.
MC: Każde dziecko powinno korzystać z pomocy psychologa?
MT: Zdecydowanie nie. Psycholog kojarzy się ludziom, w ogóle w społeczeństwie, kojarzy się jako osoba, któa zajmuje się osobami z wielkimi trudnościami, takimi osobami, które sobie nie radzą. I niestety taki stereotyp powoduje, że uczniowie, którzy spotykają się z psychologiem mają poczucie, że są gorsi, że coś z nimi jest nie tak. W mojej pracy w gabinecie, ja muszę dużo czasu poświęcić na to, żeby odczarować stereotyp psychologa. Zdecydowanie dużo lepszym rozwiązaniem są zajęcia takie, które ja prowadzę w szkole, warsztatowe, gdzie uczniowie w mojej szkole absolutnie nie potrzegają mnie jak psychologa, tylko postrzegają mnie jak kolejnego nauczyciela, który nie uczy matematyki, polskiego, tylko uczy wiedzy o emocjach i uczy tego jak radzić sobie z emocjami. Genialnym rozwiązaniem byłoby, gdyby w każdej szkole był psycholog zatrudniony w takim wymiarze godzin, że mógłby pozwolić sobie na takie prowadzenie zajęć, na takie odczarowanie stereotypu.
MC: Moim i Państwa gościem była pani psycholog Magdalena Tempczyk, dziękuję.
MT: Ja również.
Komentarze
Nie ma żadnych komentarzy