Zarządzanie i organizacja pracy w nauczaniu zdalnym – wywiad z Mirosławem Śniogórskim, dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 2 w Opolu
Wywiad z Mirosławem Śniogórskim, dyrektorem w Szkole Podstawowej nr 2 w Opolu o zarządzaniu szkołą i organizacji pracy w nauczaniu zdalnym
Prowadzący wywiad: Michał Cebula
MC: Moim i Państwa gościem jest pan Mirosław Śnigórski, dyrektor w Publicznej Szkole Podstawowej nr im. Polskich Olimpijczyków w Opolu
MŚ: Dzień dobry, witam Pana.
MC: Panie dyrektorze, jaka jest Pańska ocena nauczania zdalnego, samej idei?
MŚ: Do dzisiaj nie mogę sobie uzmysłowić, że w ogóle coś takiego istnieje dlatego, że dwa lata temu w ogóle sobie nie wyobrażałem, że może być nauczanie zdalne i Microsoft Teams, a dzisiaj z kolei nie wyobrażam sobie, żeby nam tego zabrakło. Kapitalny pomysł, szkoda tylko, że tak późno polscy nauczyciele, polska oświata, polscy uczniowie dowiedzieli się o tym, że można się uczyć zdalnie.
MC: Co się udało, a co należałoby poprawić?
MŚ: Udało się bardzo szybko wyszkolić, przeszkolić kadrę nauczycielską. Udało się bezwzględnie poprawić wyposażenie szkoły. Mówiłem w jednym wywiadzie – dar życia dla szkoły Polskich Olimpijczyków czyli dar od Marszałka woj. Opolskiego Andrzeja Buły w przypadku mojej placówki pięćdziesięciu sześciu laptopów. To jest wartość stu pięćdziesięciu tysięcy złotych. Myślę, że ta szkoła nigdy nie dostała czegoś takiego. Poprzednie wydarzenia były takie, że przekazanie szkole dziesięciu laptopów na dziesięć lat albo ośmiu rzutników na osiem lat wydawało się, że już mamy w pełni zinformatyzowaną szkołę, a to jest nieprawda. Dopiero taki zastrzyk laptopów spowodował plus cykl szkoleń, że możemy mówić o tym, że jesteśmy przygotowani do nauczania zdalnego.
MC: Nauczanie zdalne to nauczanie przyszłości?
MŚ: Boję się, że tak. Ale tak nie powinno być Powinniśmy robić wszystko, co jest możliwe i tak mi się wydaje z punktu widzenia dyrektora szkoły, nie mówię ogólnospołecznego, to nauczanie hybrydowe kiedy część klas, dzisiaj kiedy rozmawiamy cztery klasy, około stu uczniów jest na nauczaniu zdalnym, pozostali uczniowie (sześciuset uczniów) są w szkole. To nauczanie jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Napewno lepszym, gdybyśmy mieli całą szkołę na nauczaniu zdalnym. Boję się, że to, czego uczą się uczniowie teraz, czyli uczenie się na odległość, zostanie w przyszłości wykorzystane. Bo już jest wykorzystywane przez pracodawców, aby kiedyś oni, my wszyscy pracowali zdalnie. To nas pozamyka, a te relacje społeczne są tak niezbędne, że powinniśmy zrobić wszystko, abyśmy chodzili do pracy.
MC: Jaką lekcję z pracy zdalnej może wyciągnąć dyrektor szkoły?
MŚ: Przedewszystkim taką, o czym wspominałem, czyli doszkalamy się cały czas. Po pewnym okresie przerwy, również jestem nauczycielem, moja klasa 5B jeszcze nie była na nauczaniu zdalnym. W momencie, keidy będzie – z pewnością poproszę koleżankę, by mi przypomniała pewne zasady, więc musimy pracować, wracać do tego. Szkolimy się jednak cały czas poprzez lekcje zdalne, ale lekcje te są takie, że do wszystkiego musimy być przygotowani i odrobliśmy tą lekcję. Pierwszego września, kiedy wszyscy wróciliśmy do szkoły, pierwsze o co prosiłem nauczycieli to to, aby nawiązali już kontakt poprzez program Microsoft Teams z rodzicami, abyśmy byli przygotowani, że kiedy z dnia na dzień coś się wydarzy to mamy być na to przygotowani. Oczywiście nauczyciele od razu mnie pytali „czy to znaczy, że przechodzimy już na nauczanie zdalne?” – nie. Chcemy się przygotować by w momencie, gdy coś takiego nastąpi to my jesteśmy już gotowi i tak naprawdę klikamy, uruchamiamy plan lekcji i działamy.
MC: Panie dyrektorze, woli Pan siebie sprzed nauczania zdalnego, czy po nauczaniu zdalnym?
MŚ: Zdecydowanie przed nauczaniem zdalnym, bo byłem młodszy o dwa lata. A teraz jestem starszy o dwa lata i jestem bardzo zmęczony tym. Nie jest to normalne. Życie w ciągłym stresie, życie na telefonie służbowym, keidy ktoś zadzwoni i się okaże, a te telefony są rano, po południu, wieczorem, w sobotę, w niedzielę i okazuje się, że mam dwie-trzy godziny, aby powiadomić rodziców i zorganizować nauczanie zdalne w konkretnej klasie. Oczywiście, że wolę pełną szkołę i wolę okres przed nauczaniem zdalnym , ale przygotowuję się do tego, że tak już nie będzie, że najbliższe lata na podstawie własnego doświadczenia i słuchania wybranych autorytetów, myślę, że najbliższe lata właśnie będą takie. Czyli nauczanie cały czas będzie również i zdalne i jednak stacjonarne.
MC: Ciężko z pozycji dyrektora jest zorganizować pracę zdalną?
MŚ: Na początku było ciężko. Natomiast mając świetnych współpracowników, a za takich uważam swoich wicedyrektorów, mając odpowiedzialnych nauczycieli jest dużo łatwiej. Co byłoby tak naprawdę bez znaczenia, gdybyśmy nie mieli właściwego sprzętu. Jeżeli możemy sobie dzisiaj pozwolić na to, że w rezerwie jeszcze mam kilka laptopów, które mogę w każdej chwili uruchomić, to my jesteśmy przygotowani. Większy problem widzę ze strony rodziców, oczywiście nie wszystkich. Cały czas są rodzice, którzy no chociażby od dwóch lat jeszcze nie oddali mi sprzętu, który pożyczyłem. Rodzice nie do końca czują się, niektórzy oczywiście, odpowiedzialni za to, że powinni mieć w domu laptop/tablet, który pozwoli im podłączyć się pod drukarkę. Myślę, że dwa lata to jest wystarczający okres, aby rodzice mogli się przygotować do tego, żeby w trudnej sytuacji nauczania zdalnego byli przygotowani i żeby dziecko miało bardzo dobry kontakt z nauczycielem.
MC: Mamy jeszcze jedną rzecz na koniec. „Coś od siebie”. Zabawna sytuacja, anegdota, może wpadka.
MŚ: Oczywiście, że tak. Takich nie brakowało, bo ileż to razy wydawało mi się, że mam włączony mikrofon, a nie miałem włączonego mikrofonu. Ileż razy, wtedy nagadałem się i nagadałem i dopiero zobaczyłem, że telefon, który miałem wyciszony, dzwoni, a była to sytuacja, że na chwilkę odszedłem od komputera. Myślałem, że to wszystko jest ładnie poukładane, więc to jest zrozumiałe, że tak będzie. Albo sytuacja, kiedy jeden z nauczycieli właśnie chciał mi coś udostępnić i udostępnił, ale to były zdjęcia prywatne. Bardzo ładne zdjęcia, rodzinne. I to są sytuacje, z którymi ma miejsce dyrektor. Biorąc pod uwagę, że ja mam niewielki kontakt z uczniami, bo na pewno nauczyciele przedmiotu mają więcej takich sytuacji. Ale to będzie to, czyli tak naprawdę zrzuciłbym to wszystko, winę, na siebie. Czasami na zmęczenie, bo w tym gabinecie, gdzie rozmawiamy, prowadziłem rady pedagogiczne o godzinie 19:30 i najzwyczajniej przysnąłem przez pewien moment i nie dlatego, że mówca po drugiej stronie mówił, ale po prostu na zmęczeniu tak siedziałem. Pusta szkoła już była i coś takiego mi się zdarzyło. Nigdy o tym nie mówiłem, ale dzisiaj jest okazja by się przyznać, że nauczanie zdalne potrafi doprowadzić do tego, że i dyrektor zaśnie w pracy.
MC: Moim i Państwa gościem był pan Mirosław Śnigórski, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 2 im. Polskich Olimpijczyków w Opolu. Dziękuję, panie dyrektorze.
MŚ: Dziękuję bardzo.
Komentarze
Nie ma żadnych komentarzy